wtorek, 18 marca 2014

Mirosław Żuławski „Opowieści mojej żony”

Mirosław Żuławski, Opowieści mojej żony, Czytelnik, Warszawa 1972, 140 s.

Bohaterka książki w dialogu z mężem niezwykle interesująco pokazuje paradoksy życia, nasyca je głęboką kobiecą mądrością, a jednocześnie w zaskakujący i atrakcyjny sposób opowiada historie rodzinne. Mówi o roli przypadku w życiu, o kobiecej miłości pełnej poświęceń, o tym jak dobre uczynki przeobrażają się niekiedy w złe, o ludziach nie zauważanych za życia, których odejście czyni niewyobrażalną pustkę.
Błyskotliwa, pełna ponadczasowych mądrości książka adresowana do każdego.

„Opowieści mojej żony” trafiły w moje ręce za sprawą mojej niezwykłej sąsiadki-przyjaciółki. Chociaż obie czytamy sporo i polecamy sobie książki, zaskakująco mało tytułów podoba się nam obu. Miniatury prozatorskie Mirosława Żuławskiego okazały się być takim wyjątkiem.
„Opowieści mojej żony” to książeczka przede wszystkim dowcipna. Niektóre opowiadania aż skrzą się od humoru sytuacyjnego (vide: „Świniobicie” czy „Starosta z Leska”) i muszę przyznać, że takich ożywczych chwil gwałtownego chichotu już dawno nie zaznałam. A przecież nie o sam humor w miniaturach chodzi. Żuławski przemyca w słowach żony trafne spostrzeżenia odnośnie ludzkich zachowań i otaczającego nas świata. Czytając kolejne opowiadania zastanawiałam się czy Żuławski był tak genialnym obserwatorem, czy też może ukazał kobiecą stronę swej duszy. Chyba jest po trochę tego i tego. Bowiem portret żony jaki jawi nam się w „Opowieściach...” wolny jest od jakiejkolwiek męskiej wyższości, Żuławski ukazuje swą „lepszą połowę” jako istotę o błyskotliwej inteligencji i zmyśle praktycznym, jako wytrawnego świadka wydarzeń, a nie kobietę skupioną na plotkowaniu i dzieciach. Rzecz w tym, że tytułowa żona faktycznie ma coś do powiedzenia, przy tym nie stroni od kobiecej kokieterii, chwilami od delikatnej ironii czy moralizatorstwa.
Miniatury są błyskotliwe, zachwycają celnymi pointami i wiedząc, że ukazywały się kiedyś w niedzielnym „Życiu Warszawy” aż mam ochotę wybrać się do Biblioteki Narodowej i sprawdzić, czy nie było ich więcej, bo szczerze mówiąc „Opowieści...” mają jedną, acz zasadniczą wadę – są stanowczo zbyt krótkie! Pewne wątki pozostały niedokończone i nie wiem czy Żuławski zrezygnował z pisania, czy też Czytelnik przedstawił tylko wybór jego miniatur.
Moja ocena: 6

* * *

Żuławski Mirosław; Bilet;
Nonsens wcale nie jest takim nonsensem, jakby się zdawało. Jeśli się bliżej przypatrzyć, to nonsens jest prawie zawsze nieuniknionym wynikiem działania okoliczności pełnych sensu i rezultatem całkowicie uzasadnionym.

Żuławski Mirosław; Starosta z Leska;
W życiu społecznym, towarzyskim, a nawet rodzinnym grzeczność odgrywa dużą rolę, zwłaszcza wówczas, kiedy jest dobrze pojęta i należycie stosowana. Mówię o tym dlatego, że mogłabym wam przytoczyć przykłady grzeczności zdolnej zatruć człowiekowi życie, a nawet opowiedzieć wydarzenie o skutkach opłakanych, spowodowanych złym pojmowaniem i jeszcze gorszym zastosowaniem tej ważnej cnoty.

Żuławski Mirosław; Kluski z makiem;
Zauważyliście — powiedziała moja żona — jak trudno jest żyć ma świecie osobom, obdarzonym delikatnością uczuć. O ileż łatwiejsze życie mają ludzie gruboskórni i nie mający żadnych względów dla innych, nie baczący na to, że ilekroć się poruszą, następują komuś na nagniotki, a nawet wbijają nóż w serce tym, którzy są im najżyczliwsi. Takim jest najlepiej, są ogromnie z siebie zadowoleni, cieszą się doskonałym apetytem i zasypiają kamiennym snem bez żadnych proszków.

Żuławski Mirosław; Korek;
W małżeństwie ktoś musi w końcu schować pazury, przeważnie przypada to słabej i biednej kobiecie, bo mężczyźni to egoiści. Konflikty i sprzeczki, jakie starają się wywołać, są pozbawione jakiegokolwiek sensu, a wiadomo, że w bezsensownych sytuacjach ustępuje zawsze mądrzejszy.

Żuławski Mirosław; Wizyta;
Myślałam, że są ludzie w naszym życiu, których obecności nie zauważa się niemal, a dopiero ich nieobecność odczuwa się bardzo. Potem robi się samemu sobie gorzkie wyrzuty, że nie miało się dla nich nigdy dość czasu, cierpliwości i uwagi i że nie umiało się im okazać, czym naprawdę dla nas byli, i czym są dalej, a teraz już nie można im niczego okazać, bośmy się z tym po prostu spóźnili.

Żuławski Mirosław; Pożegnanie;
Nigdy nie widziałam, żeby kobieta miała niemądrą minę przy różnych ważnych wydarzeniach życiowych, na przykład takich jak ślub. Uśmiecha się wtedy albo popłacze, jest wzruszona albo po prostu ładnie wygląda, co jest najnormalniejszą rzeczą w świecie. Aż przykro patrzeć, jakie w podobnych okolicznościach miny mają mężczyźni. Nieadekwatne, nie à propos, nie przystające do tego, co się właśnie dzieje. Nie chciałabym z tego wyciągać jakichś uogólniających wniosków, ale one się same nasuwają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz