sobota, 1 marca 2014

Daphne du Maurier „Generał Jego Królewskiej Mości”

Daphne du Maurier, Generał Jego Królewskiej Mości, Alfa, Warszawa 1993, 464 s.

W dniu osiemnastych urodzin Honor Harris, najmłodszej córki dziedzica Lanrest, w jej życie wkracza sir Richard Grenvile, generał wojsk królewskich, zuchwały żołnierz i osławiony zdobywca niewieścich serc. Głośny romans tych dwojga, mimo sprzeciwów rodziny Harrisów, ma zostać ukoronowany małżeństwem, los jednak decyduje inaczej. Tragiczny rozwój wydarzeń sprawia, że Honor poznaje złowrogą tajemnicę dworu w Menabilly i staje się świadkiem mrożących krew w żyłach wypadków.

Przeczytana z polecenia. Powieść historyczna w zamierzeniu, choć bohaterowie mówią językiem współczesnym du Maurier raczej niż Cromwellowi. Tłem wydarzeń jest wojna domowa w Anglii (połowa XVII wieku).
Gdyby nie polecenie, po książkę bym zapewne nie sięgnęła nigdy. A skoro zaczęłam czytać... Książka nie jest zła. Nie jest też arcydziełem, ale przyznać muszę, że czytało się ją przyjemnie. Wydawca szafuje w opisie epitetami typu: tragiczny, złowrogi, mrożący krew w żyłach. Nie jest to do końca prawdą. Jakakolwiek wojna sama w sobie jest tragiczna i złowroga: maruderzy, wojska przypominające szarańczę, gwałt i nieposzanowanie cudzej własności. Na tym się skupia du Maurier w „Generale Jej Królewskiej Mości”.
Ciekawie zarysowany jest wątek miłosny. Postać Richarda Grenvile’a tętni namiętnością, gwałtownością i ma w sobie urok mężczyzny niepokornego; taki bohater w nie do końca lśniącej zbroi, mający grzeszki na sumieniu i mało o to dbający. Z kolei Honor Harris to kobieta dążąca do niezależności pomimo swego kalectwa, chociaż ciało ma unieruchomione, to jej dusza i umysł pozostały błyskotliwe, życzliwe i ciekawe (nawet ciekawskie, rzekłabym). Tych dwoje, kiedyś narzeczeni, w okresie wojny domowej już raczej przyjaciele tylko, wplątują się w wydarzenia typowo wojenne: ukrywanie się, spisek, ucieczka z Anglii.
Wojna domowa opisana jest jednostronnie, z wyraźną sympatią do dynastii Stuartów i pomniejszeniem rzeczywistych przewinień króla Karola I i jego ciągotek do absolutyzmu. Przejawianie sympatii rojalistycznych nie dziwi, bo do tej pory Anglicy wydają się mieć problem z osądem Cromwella i sami nie bardzo wiedzą czy się nim szczycić, czy zamknąć w szafie niczym wstydliwy sekret.
Dobrze się czytało „Generała Jego Królewskiej Mości” i to jest w sumie najważniejsze. Ale po raz kolejny przekonałam się, że powieści historyczne, polecane czy nie, to nie moja bajka.
Moja ocena: 4

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz