piątek, 21 marca 2014

J.G. Ballard „Wieżowiec”

James Graham Ballard, Wieżowiec, Książnica, Katowice 2006, 252 s.

Komfortowy czterdziestopiętrowy wieżowiec na przedmieściach Londynu zbudowano by zaspokoić wszystkie potrzeby i zachcianki bogatych, wykształconych mieszkańców. Nie brakowało w nim szkół, banków, basenów i supermarketów. Ledwie jednak budynek został zasiedlony nieustanne drobne awarie i niewygody zaczęły budzić nerwowość i agresję jego lokatorów. Bardzo szybko jednolita grupa dobrze zarabiających ludzi rozpadła się na wrogie obozy. Dawne podziały społeczne oparte na władzy, pieniądzach i interesie osobistym odtworzyły się tutaj ze zwielokrotnioną siłą. Przerażeni postępującą anarchią i jednocześnie jakby zahipnotyzowani narastającą nienawiścią sąsiedzi dali się wciągnąć w morderczą konfrontację. A to był dopiero początek chaosu!

„Wieżowiec” powstał w połowie lat siedemdziesiątych i chociażby dlatego jest antyutopią istotną. Bo wydaje mi się, że jest to antyutopia raczej niż powieść katastroficzna czy obyczajowa. Nadmierny konsumpcjonizm dopiero raczkował, wizja świata przedstawiona przez J.G. Ballarda wydaje się zatem odpowiedzią na niepokojące zjawiska dokonujące się na Zachodzie. Myśmy musieli poczekać, dopóki nie upadła gospodarka centralnie planowana.
Stosunek do powieści mam ambiwalentny. Bo przyznaję, że fabuła skonstruowana jest brawurowo, logicznie i z rozmachem. Ogrom wieżowca, jego funkcjonalność i samowystarczalność przypominają wizje szalonych architektów. W pierwszym odruchu pomyślałam, że sama bym chciała zamieszkać w budynku-mieście. Potem jednak przyszła refleksja: za duży tłum, za dużo namiętności i konfliktów. I wbrew pozorom, że na mieszkania w wieżowcu stać było tylko dobrze sytuowanych ludzi, również – zbyt wielka kastowość. Im ktoś był bogatszy, tym wyżej mieszkał. Na samym szczycie, dosłownie na dachu świata – rezydował projektant architekturalnego monstrum i jednocześnie obiekt pożądania towarzyskiego (Anthony Royal).
Niezadowolenie narastało z początku niepostrzeżenie. Tu niesprzątnięta psia kupa, tam oskarżenie o molestowanie, czy konieczność stania w kolejce. W sumie kto by pamiętał od czego się zaczęło, skoro każdy mieszkaniec mógł odbierać to według własnego punktu widzenia? Czynnik ludzki jest jednym z tych czynników, które zawodzą najczęściej. W przypadku wieżowca nie było inaczej. Instynkt stadny pchał ludzi do niszczenia i plądrowania. Klaustrofobiczna atmosfera ujawniała w mieszkańcach wszystko co najgorsze. Ulubione zwierzęta stały się zwierzyną łowną dla przeciwników psów i kotów. I tu dochodzimy do mojego ambiwalentnego stosunku do książki, która zaczyna się tak: „Później, kiedy siedział na balkonie i ogryzał psią kość, doktor Robert Laing wrócił myślą do niezwykłych wydarzeń, do których doszło, w tym ogromnym wieżowcu mieszkalnym w okresie ostatnich trzech miesięcy.”
Ballard z chirurgiczną precyzją opisuje, jak nisko może upaść człowiek i jak zadziwiająco zadowolony z siebie może przy tym być. Główny bohater, wspomniany Laing, dziczeje wraz z mieszkańcami, przestaje zwracać uwagę na jakiekolwiek normy społeczne: słabszych się likwiduje bez względu na to jakiej są płci czy w jakim są wieku. Dzieci cierpią na równi z dorosłymi, kobiety stają się równie krwiożercze jak mężczyźni. Wszystko zmienia się w jedną wielką (wysoką) cuchnącą kloakę. Nie działają windy, nie działa wentylacja, nie działa elektryczność.
Wizja jest doprawdy ponura i odrażająca. Patrząc wstecz i pamiętając, jak zjechałam książkę Ryū Murakamiego „Dzieci ze schowka” za okrucieństwo wobec zwierząt, doszłam do wniosku, że jednak człowiek to nie krowa i opinię może zmienić. Bo Ballard nie jest inny i miłośnicy czworonogów mogą być naprawdę wstrząśnięci. A jednak wydawało mi się to całe okrucieństwo elementem istotnym, dobroć nie tyle byłaby nie na miejscu, co trąciłaby fałszem. Czytałam bez oburzenia, pocieszając się, że to tylko fikcja literacka.
„Wieżowiec” to powieść krótka, ale mocna niczym dwudziestoletnia whisky. Jest to także przestroga, że jeśli coś ma zawieść, to prawdopodobnie będzie to człowiek – istota egoistyczna, pazerna i o wiele bardziej okrutna od najokrutniejszych zwierząt.
Moja ocena: 5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz