środa, 26 marca 2014

Éric-Emmanuel Schmitt „Oskar i pani Róża”

Éric-Emmanuel Schmitt, Oskar i pani Róża, Znak, Kraków 2010, 78 s.

Czy w ciągu dwunastu dni można poznać smak życia i odkryć jego najgłębszy sens? Dziesięcioletni Oskar nie wierzył, że to możliwe, aż do spotkania z tajemniczą panią Różą, która ma za sobą karierę zapaśniczki i umie znaleźć wyjście z każdej sytuacji... Piękna, mądra i niepozbawiona humoru opowieść o tym, jak pokonać strach, odnaleźć wiarę i nie poddać się w obliczu nieszczęścia. Ta książka da Wam siłę i nadzieję, a kto wie?, może nawet zmieni Wasze życie...

Mojego życia nie zmieniła. Nie sprawiła, że nagle przestałam być ateistką i uwierzyłam w Boga, nie odkryłam też najgłębszego sensu, jakie niesienie ze sobą istnienie. Żyjemy i umieramy. Ale życie nie jest sprawiedliwie i często zdarza się tak, że ci, których kochamy najbardziej, którzy życia jeszcze nie posmakowali, nie zetknęli się z troskami i radościami, które przynależą do kolejnych etapów dojrzewania; ci, których chcielibyśmy chronić za wszelką cenę i którzy wedle prawidłowości powinni odchodzić po nas, zaburzają rytm cyklu życia i z powodu śmiertelnej choroby odchodzą zbyt wcześnie.
Wiele osób przed śmiercią odkrywa Boga. Czasami jest to zwykła asekuracja (a co, jeśli naprawdę coś tam jest?), czasem – wiara daje im siły, by dotrwać z godnością do tego, co nieuniknione. Oskar poznaje Boga za sprawą wolontariuszki, która niesie pomoc nietypową – kreuje swoją przeszłość tak, aby była atrakcyjna dla małych pacjentów i stara się przekazać im jak najwięcej w jak najkrótszym czasie. Jest niczym kameleon, tworzy siebie i tylko jej wiara, którą zaszczepia innym, jest prawdziwa.
Długo zastanawiałam się, kto inny mógłby być adresatem listów Oskara? W chwilach ważnych, smutnych i doniosłych, ludzie szukają odpowiedzi i pociechy w religii. Muszą w coś wierzyć. Bóg jest zatem wyborem naturalnym.
Opowiadanie Schmitta, chociaż chwilami zahacza o ckliwość i stanowczo zbyt dużo w nim religii, ma w sobie pewien optymizm i prawdę. Pogodzenie się z tym, że wszelkie nadzieje medycyny zawiodły, że dziecko umrze – nie jest łatwe. Chyba żaden rodzic nie chciałby się znaleźć w takiej sytuacji. „Oskar i pani Róża” ukazuje, że ucieczka od prawdy nie przyniesie nic dobrego, tym bardziej jeśli jest mało czasu. I właśnie czas jest tym, co trzeba wyzyskać do końca, wycisnąć zeń wszystko, co się da. Nie bać się łez, ale i nie płakać bez końca. Po prostu żyć i cieszyć się chwilą obecną.
Jest to również opowiadanie o przyspieszonym dojrzewaniu. Oskar poznaje, czym jest miłość i rozstanie. Pisząc swe listy do Boga, stara się jednocześnie zrozumieć dlaczego choruje i pogodzić się z tym. I oswoić z tym rodziców. Mądre, dobre dziecko. I nie, nigdy nie zrozumiem, dlaczego świat nie byłby taki piękny, gdyby nie chore dzieci. Świat mógłby sobie doskonale poradzić bez takiego „piękna”. Schmitt umie dobierać słowa, o czym przekonałam się już wielokrotnie. Nie ze wszystkim, co pisze, się z nim zgadzam. Ale „Oskara i panią Różę” warto przeczytać, aby docenić fakt, że żyjemy, że możemy snuć plany, że możemy kochać dzieci i poświęcać im jak najwięcej czasu.
Moja ocena: 5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz