Dorota Sumińska, Dalej na czterech łapach, Wydawnictwo
Literackie, Kraków 2012, 290 s.
Kontynuacja bestsellerowej „Autobiografii na czterech
łapach!”. Dom pełen kochających się ludzi i ocalonych zwierząt. Miejsce, w
którym rodzą się wspaniałe pomysły na książki, na życie i na to, jak poprawić
świat. Dorota Sumińska opowiada o swoich pasjach, podróżach, o nowo poznanych
ludziach i zwierzętach…
Dorota Sumińska kończąc pierwszą część swojej autobiografii
znalazła się na kolejnym życiowym zakręcie. Zachowała jednak optymizm, a
czytając kontynuację, okazało się, że miłość można znaleźć nawet w późnym lecie
życia. „Dalej na czterech łapach” to opowieść o kobiecie spełnionej. Dom pod
lasem, gdzie mieszka, stał się schronieniem dla wszelakich zwierząt (z polną
myszą włącznie). Tutaj Dorota Sumińska pisze swoje książki o zwierzętach,
pracuje nad projektami ochrony przyrody, czy akcji społecznych na rzecz zwierząt.
Stąd wyrusza w dalekie podróże.
W kontynuacji problem bezmyślności i okrucieństwa wobec
słabszych istot nabiera szerszego kontekstu. Pani doktor miała okazję wyjechać
do Indonezji i na Borneo. Odwiedziła sierociniec orangutanów, przejmująco
napisała o płytkich zachciankach ludzi, którzy chcą mieć „małpkę”, wobec czego w
imię ich egoizmu, kłusownicy zabijają matki, aby odebrać im małe orangutany. Nie
nazwała ich zresztą ludźmi, lecz postawiła sprawę jasno: klienci to bestie.
„Dalej na czterech łapach” jest oczywiście autobiografią,
ale autorka ponownie stara się przybliżyć czytelnikom świat zwierząt, nauczyć
szacunku do nich. Pisząc o śmierci Ciapka czy innych podopiecznych nigdy nie
użyła słowa „zdechł”. Podobnie jak Dorota Sumińska, nie wyobrażam sobie, że
można powiedzieć tak o ukochanym czworonogu. Już sam wydźwięk jest dla mnie
pejoratywny. I tu pozwolę sobie na dygresję. Dziesięć lat temu, kiedy moja
trójkolorowa kotka została uśpiona z powodu choroby, część znajomych i rodziny
patrzyła na mnie jak na nawiedzoną idiotkę, gdy mówiłam: „Budyń nie żyje. Budyń
odszedł.” Upewniali się: „Zdechła, znaczy?” Bo przecież to tylko zwierzę. Och
nie! To po prostu stworzenie, najczęściej zależne od nas! Zastanawiałam się
potem: Czepiam się? Przesadzam? Ale miałam swoje powody, bo skoro nawet kotu,
psu czy innemu zwierzęciu nie należą się słowa poszanowania po śmierci, to
jakim cudem człowiek może traktować zwierzęta z szacunkiem???
Podobała mi się kontynuacja „Autobiografii”. Może dlatego
że podobnie jak autorka, pozwalam psu spać na moim łóżku (a pies do małych nie
należy), a kota ulubionym miejscem do spania (i mruczenia) jest zagłębienie
między moją szyją a uchem. Może nie zbieram „niespodzianek”, bo zwierzęta mi
się udały i są czyste, ale na przykład teraz psica zrzuca zimowe futro i
chociaż sprzątam sześć, siedem razy dziennie odkurzaczem, to i tak po chwili na
podłodze jest pełno psiej sierści. Przeżyję. Bo tego wzroku pełnego psiej
miłości nie zastąpi nic. Żadne pieniądze.
Czytając „Dalej na czterech łapach” warto się zastanowić nad
własnym postępowaniem, nad postrzeganiem najmilszych czworonogów. Nie trzeba ze
wszystkim się zgadzać z autorką, ale spojrzeć na naszych podopiecznych z nowej
perspektywy – wskazane jest jak najbardziej.
Moja ocena: 5.5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz