Joe Alex, Zmącony spokój Pani Labiryntu, Wydawnictwo
Literackie, Kraków 1975, 168 s.
Joe Alex towarzyszy Karolinie Beacon w naukowej wyprawie na
nieprzystępną grecką wyspę Keros. Młoda pani archeolog wraz z ekipą badaczy
dąży do odnalezienia ukrytej świątyni bogini Kreteńczyków, Atany. Po
przyjeździe grupka naukowców systematycznie eksploruje sieć grot i jaskiń w
poszukiwaniu mitycznego przybytku. Wkrótce jednego z uczestników dosięga klątwa
Pani Labiryntu. Jednakże dla Alexa zbrodnia jest faktem, z którym czynniki
nadprzyrodzone niewiele mają wspólnego. Naruszenie spokoju Bogini nie wydaje mu
się rzeczywistym motywem zabójstwa. Wśród niewielu znajdujących się na wyspie
osób ukrywa się zatem morderca z krwi i kości.
Jak na tak cieniutką książeczkę, dzieje się w niej
zaskakująco dużo. Pierwsza część to poszukiwania wyspy, gdzie ma znajdować się
świątynia Atany. Słomczyński o kilkadziesiąt lat wyprzedził modę na przygody
archeologiczne i tajemnicze znaleziska i chociaż zadziwiająco łatwo przychodzi
Joe Alexowi zlokalizowanie jakoby nieznanej wyspy, to wszystko mieści się w
granicach prawdopodobieństwa. Potem zaś jest wyprawa archeologiczna i w końcu –
zbrodnia. Rozwiązanie zagadki, kiedy już w finale Joe Alex przedstawi wszystkie
„za” i „przeciw” wydaje się banalnie proste i oczywiste. A jednak pomimo
wskazówek i podpowiedzi, czytelnik błądzi po omacku i zbacza na manowce
niewiedzy. Mała skalista wysepka, wielki sztorm i ludzie pełni tajemnic i
pasji. Czyta się „Zmącony spokój Pani Labiryntu” szybko i chociaż do morderstwa
dochodzi niemalże w połowie książki, nie przeszkadza to cieszyć się lekturą i
starożytnymi mitami.
Jeśli ktoś wybiera się latem na Kretę – polecam. Książka
wiele miejsca nie zajmuje, gruba nie jest, idealna na plażę.
Moja ocena: 5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz