Nickie Roberts, Dziwki w historii. Prostytucja w
społeczeństwie zachodnim, Volumen. Alfa, Warszawa 1997, 552 s.
„Dziwki w historii" to żywa, prowokująca i robiąca
wrażenie próba obrony „niewinnych" prostytutek, które autorka uznaje za
najbardziej pokrzywdzone kobiety w historii. Opowiada historię prostytucji od
egipskich kapłanek i kurtyzan starożytnej Grecji do prostytutek z końca XX
wieku, przytaczając setki anegdot z domów publicznych i życia kobiet tam
pracujących. Przedstawione w książce argumenty przekonają - być może - zarówno
mężczyzn, uważanych za „ekspertów” w tej dziedzinie, jak i kobiety -
feministki, przeciwniczki prostytucji.
Kiedyś wynikła w towarzystwie rozmowa, kto jest bardziej
moralny: dziwka czy złodziej. Zdecydowana większość z nas opowiedziała się za
dziwką. Narzeczony znajomej stwierdził jednak, że złodziej jest o wiele
bardziej moralny niż prostytutka, bo nie sprzedaje swego ciała. Jego postawa
względem dziwek była nieprzejednana i o wiele łatwiej wybaczyłby
kieszonkowcowi, który ukradł mu portfel niż jakiejkolwiek dziwce. Przypomniałam
sobie tamtą dyskusję czytając książkę Nickie Roberts. I chociaż wątpię, by A.
przeczytał tę recenzję, dedykują ją jemu, żeby sobie jeszcze raz przemyślał
swój osąd.
Już w przedmowie Nickie Roberts zastrzega sobie stronnicze
podejście do tematu i bycie całym sercem po stronie nie ukazującej skruchy
dziwki. I dobrze. Po wiekach mizoginistycznych tekstów, po wiekach zamykania
kobiet w domu i pomawiania ich o najgorsze grzechy, a wręcz bycie największym
grzechem (jak pisał Klemens z Aleksandrii: „Każda niewiasta powinna zapłonąć ze
wstydu na myśl, że jest niewiastą.”, Jan Chryzostom: „Żadna z dzikich bestyj
nie jest tak szkodliwa jak kobieta.”, święty Paweł: „To nie mężczyzna powstał z kobiety, lecz kobieta z mężczyzny. Podobnie
też mężczyzna nie został stworzony dla kobiety, lecz kobieta dla mężczyzny. Oto
dlaczego kobieta winna mieć na głowie
znak poddania...”), nie zaszkodzi, jeśli powstanie choćby jedna
monografia ukazująca kobiety zajmujące się nierządem w innym niż grzeszne,
świetle.
Widać że Nickie Roberts włożyła w pisanie wiele pracy.
Dominującą kwestią jest historia prostytucji, ale mamy i szerszy kontekst.
Roberts zaczyna od prapoczątków, matriarchatu i kultu Wielkiej Bogini. Pisze o
społeczeństwach Mezopotamii i Egiptu, kiedy do głosu powoli dochodzili
mężczyźni. Na poważnie do niszczenia kultu bogini zabrali się Hebrajczycy
wierzący w mściwego Jahwe. Wystarczy przeczytać Stary Testament i zepchnięcie
kobiety do roli istoty posłusznej mężczyźnie, pozbawionej jakichkolwiek praw
jawi się z całą ostrością. Dalej Roberts pisze o sytuacji kobiet w Grecji i
Rzymie i w końcu przechodzi do epoki narodzin chrześcijaństwa. Przedstawia
traktowanie kobiet od średniowiecza po dzień dzisiejszy.
Autorka zwraca szczególną uwagę na mężczyzn, za sprawą
których postrzeganie kobiet jako istot gorszych przez wieki utrwaliło się w
świadomości ludzkiej. Pierwszym z nich był Solon. Swego czasu uczyłam się o
jego reformach i w pamięci utrwaliła mi się postać dalekowzrocznego prawodawcy.
Roberts ma jednak o nim inne zdanie. Demokracja Solona i jemu podobnych była
demokracją zarezerwowaną dla mężczyzn. Za sprawą jego pomysłów prawodawczych kobiety
zostały zamknięte w domach i pozbawione prawa głosu. W porównaniu do Atenek
dumne Rzymianki były w o wiele lepszej sytuacji, miały coś, czego później nie
zaznały przez stulecia inne „porządne” kobiety: niezależność. Skończyła się ona
wraz z erą chrześcijaństwa i obsesją ojców Kościoła na punkcie moralności.
Strach przed seksualnością kobiet przerodził się w nienawiść do nich, a „przywódcy religijni wybrali «grzesznicę» na
ściek zbierający poczucie winy seksualnej i hipokryzję całego społeczeństwa”
jak dosadnie podsumowuje Roberts. Co ciekawe, pomimo niemalże zrównania kobiety
z niewolnikiem, prostytucja była po cichu akceptowana tak przez Kościół, jak i
możnowładców. Powód był prosty: czerpali z tego konkretne (niemałe) zyski.
W czasach nowożytnych kobieta została odsunięta od możności
wykonywania większości zawodów czy rzemiosł. Miała przed sobą albo „karierę”
żony albo mogła zostać szwaczką czy służącą i pracować po kilkanaście godzin za
lichą zapłatę. Część wybierała zawód prostytutki jako lepszy sposób zarabiania
na życie. Wraz z wiekiem XIX i epoką wiktoriańską swoboda i rozrywkowy tryb
życia co lepszych prostytutek stał się solą w oku moralistów. Dziwki wolały się
bawić niż ciężko pracować, wolały spędzać wieczory w teatrze niż siedzieć w
domu przy mężu.
Status prostytutek i domów publicznych starano się wcisnąć w
ramy prawodawstwa już od czasów najdawniejszych. Od zawsze też namawiano
dziwki, żeby się nawróciły. W średniowieczu wspólnoty zakonne nawróconych
nierządnic, zwane „Domami Magdalenek” pojawiały się w całej Europie. Dyscyplina
w nich była mniej lub bardziej restrykcyjna. Prostytutki, które postanowiły
pozostać w zawodzie starano się zamykać w określonych granicach miasta i w ten
sposób zapanować nad nimi. W Londynie dzielnicą czerwonych latarni było
Southwark znajdujące się naprzeciw City, na południowym brzegu Tamizy. We
francuskim Blois dziwki pracowały przy ulicach o wielce wymownych nazwach: rue
Rebrousse-Pénil i rue Pousse-Pénil. Jeszcze barwniejsze były nazwy ulic
paryskich.
Wraz z coraz większą restrykcyjnością stosowaną wobec
prostytutek zmieniały się i osoby czerpiące z niej zysk. Prostytucja zeszła do
podziemia, a na pracy kobiet zaczęli się bogacić kryminaliści.
Roberts pisze o zwykłych prostytutkach, o dziewczynach
praktycznych, dla których prostytucja była sposobem na zgromadzenie majątku, o
biednych ulicznicach i o luksusowych kurtyzanach. Daje wgląd w życie każdej z
tych grup. Na koniec warto wspomnieć o tych najbardziej znanych. W starożytności
rzeźbiarz Praksyteles miał kochankę Fryne, jedną z najsławniejszych heter
ówczesnych Aten. Pozowała często do posągów i obrazów Afrodyty. Do czasów
obecnych przetrwała rzymska kopia rzeźby Praksytelesa „Afrodyta z Knidos”.
Znaną kurtyzaną XVII wieku była Catherine Sedley. Była
bogata z domu i kurtyzaną postanowiła zostać z miłości do niezależności i
pieniędzy. Obdarzona inteligencją i dowcipem święciła triumfy na dworze Jakuba
II. Mając 38 lat wyszła za mąż wnosząc mężowi nie tylko majątek, ale i tytuły,
jakimi została obdarowana w czasie kariery kurtyzany. Jednak najbardziej znaną
kurtyzaną okresu Restauracji była „śliczna figlarka” Nell Gwynn. Pochodziła z
dołów społecznych, była świetną komediantką i metresą Karola II.
Dziewiętnastowieczny Paryż słynął z pięknych kurtyzan.
Najsławniejszą była Marie Duplessis zapamiętana jako Dama Kameliowa.
Przyjmowała nie tylko bogatych próżniaków, ale i pisarzy: Alfreda de Musset,
Eugeniusza Sue czy Aleksandra Dumasa syna. Spotykała się też z Ferencem Lisztem
– jednym z najbardziej znanych kompozytorów XIX wieku. Zmarła bardzo młodo,
mając 23 lata.
Nickie Roberts napisała monografię językiem barwnym, często
odwołując się do opinii, kupletów czy utworów powstałych w określonych epokach.
Pisze o tej części historii, która najczęściej jest wstydliwie przemilczana
przez poważnych naukowców. To ona wspomniała o tysiącu prostytutek
towarzyszących krzyżowcom, o czym Steven Runciman na kilkuset stronach nawet
się nie zająknął. To ona przedstawia etymologię dziwkarskich nazw ulic Paryża i
Londynu. To ona wyraża bezkompromisowe opinie stając w obronie kobiet do
samostanowienia o sobie. Warto przeczytać „Dziwki w historii” i spojrzeć
świeżym okiem na przeszłość kobiet. Polecam.
Moja ocena: 6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz