Elena Quiroga, Krew, PAX, Warszawa 1979, 308 s.
Jest to historia czterech pokoleń ziemiańskiej rodziny,
opowiedziana przez niezwykłego narratora, drzewo rosnące koło domu. Z nim to
wkraczamy w świat, którego już nie ma, w mury starego zamku. Poznajemy jego
mieszkańców. Jesteśmy świadkami ich narodzin i śmierci, chwil szczęścia i
rozpaczy. Przeżywamy ich namiętności i konflikty. Ale los każdego z członków
tej rodziny budzi jednocześnie zadumę nad losem człowieka, nad jego czasem i
czasem natury, nad tym, co bezpowrotnie przemija.
Chociaż Elena Quiroga napisała kilka powieści, na polski
przetłumaczona została tylko „Krew”. Szkoda, bo w prozie Quirogi znaleźć można
ukojenie, przygodę i liryzm.
„Krew” ma niebanalnego narratora, to stary kasztanowiec, w
którego polu widzenia znajdują się dwa okna zamku i część parku. Obserwuje
ludzi, którzy w porównaniu z nim przemijają tak szybko, są zaborczy w swych pragnieniach,
uparci, często wręcz dążą do samozniszczenia.
Najpierw kasztanowiec opowiada o Amadorze i jego żonie Marii
Fernandzie, która przemyka przez powieść niczym sen. Sam Amador częściej jest
poza zamkiem niż w nim, rzadko więc widuje swoją córkę Amalię. Jej narodziny,
dzieciństwo, małżeństwo z Efrenem kasztanowiec zna o wiele lepiej niż rodzony
ojciec, w jego cieniu bawi się trójka dzieci Amalii, potem jej wnuki. Widzi
śmierć ze starości, zbrodnię, wiarołomność, widzi jak zmieniają się obyczaje,
jak do posiadłości wkracza świat techniki i samochody. W międzyczasie gdzieś
poza zamkiem rozgrywają się konflikty wojenne. Ich echa rozbrzmiewają w
rozmowach ludzi, w ich obawach. Ale świat zewnętrzny właściwie się nie liczy. Kasztanowiec
obserwuje ludzi, te dziwne istoty, które nie potrafią docenić życia, wikłają
się w konwenanse i więdną niczym kwiaty.
„Krew” powstała na długo przed „Domem duchów” Isabel Allende
czy „Przepiórkami w płatkach róży” Laury Esquivel, ma jednak w sobie ów liryzm
i magiczny realizm, który jest tak znany z powieści Chilijki czy Meksykanki.
Opowieść o zwykłych ludziach nabiera cech bajki, niesamowitości i niezwykłości.
Ludzkie istnienia przemijają tak szybko, a wraz z nimi uczucia, które nadawały
sensu ich istnieniom. Tylko kasztanowiec wciąż tkwi niezmiennie na swoim
miejscu, dopóki i w jego trwanie nie zaingeruje człowiek. „Krew” jest powieścią
piękną, niesłusznie zapomnianą, a szkoda.
Moja ocena: 6
* * *
Quiroga Elena; Krew;
Człowiek żyje krótko. Przykro patrzeć, jak rodzą się, idą śpiesznie przez życie, żyją, umierają, później przychodzą po nich inni, a wszystko to dokonuje się z zawrotna szybkością. Po co im tyle trosk, krzyku, rozpaczy i radości?
Człowiek żyje krótko. Przykro patrzeć, jak rodzą się, idą śpiesznie przez życie, żyją, umierają, później przychodzą po nich inni, a wszystko to dokonuje się z zawrotna szybkością. Po co im tyle trosk, krzyku, rozpaczy i radości?
Quiroga Elena; Krew;
Życie jest jak droga, którą idą, i czas, który odmierzą. Pewnego dnia czas wali się na nich jak burza na słabe drzewo. Wtedy też zaczynają przypominać kawałek drewna.
Życie jest jak droga, którą idą, i czas, który odmierzą. Pewnego dnia czas wali się na nich jak burza na słabe drzewo. Wtedy też zaczynają przypominać kawałek drewna.
Quiroga Elena; Krew;
Człowiek, w każdym razie ktoś wiedziony lękiem, wypatruje nadchodzącego kresu. Broni się przed nim ucieczką lub walką, ale w chwili, kiedy zaczyna jedno czy drugie, wiem, że już przegrał. Podobnie jak lis, którego ściga człowiek, albo kura ścigana przez lisa.
Człowiek, w każdym razie ktoś wiedziony lękiem, wypatruje nadchodzącego kresu. Broni się przed nim ucieczką lub walką, ale w chwili, kiedy zaczyna jedno czy drugie, wiem, że już przegrał. Podobnie jak lis, którego ściga człowiek, albo kura ścigana przez lisa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz