Pablo de Santis, Teatr pamięci, Muza, Warszawa 2007, 136 s.
Jak jest kształtowana ludzka pamięć i czy można w nią wniknąć?
Jak manipulować ludzkimi wspomnieniami? Tajemnicza fundacja doktora Fabrizio
stara się zgłębić tajniki ludzkiej pamięci. Jej naukowi spadkobiercy wykluczają
ze swego grona neurologa Martina Nigro. Do szpitala, w którym pracuje, trafia
pacjent z amnezją. Próby przywrócenia mu wspomnień do niczego nie prowadzą,
natomiast ktoś chce go zabić. Tajemniczych zdarzeń przybywa, lecz wraz z
rozwojem akcji staje się coraz jaśniejsze, kto za nimi stoi.
Pani bibliotekarka dała mi „Teatr pamięci”, kiedy poprosiłam
o jakąś mroczną lekturę. Mrocznej powieści Pablo de Santis bynajmniej nie
napisał. Ale chociaż już po kilku stronach wiedziałam, że nie o to mi chodziło,
postanowiłam czytać dalej. Zainteresowała mnie kwestia pamięci, zapamiętywania
i zapominania.
Pablo de Santis proponuje prozę na poły fabularną: wątek
pacjenta z amnezją, na poły popularnonaukową: wszelkie ciekawostki związane z
funkcjonowaniem ludzkiej pamięci i mnemotechniki. Autor odwołuje się do
przykładów z przeszłości, sama zaś powieść tytuł zawdzięcza teatrowi pamięci
Giulio Camillo, włoskiego erudyty żyjącego na przełomie XV i XVI wieku. Camillo
poświęcił się idei stworzenia konstrukcji przestrzennej, która pozwoliłaby
utrwalić zgromadzoną wiedzę. Pablo de Santis dokładnie opisuje, jak Włoch
wyobrażał sobie tę budowlę, co więcej, w „Teatrze pamięci” znajdujemy zbudowany
pierwowzór teatru pamięci. A może tylko kopię, bo historycy do tej pory nie są
zgodni czy Giulio Camillo zbudował swój teatr, czy tylko do końca skupiał się
na teorii.
Pamięcią zajmuje się dziwna Fundacja doktora Fabrizio.
Główny bohater współpracował z nią kiedyś, potem jednak musiał odejść.
Korzystając z okazji, że wszystkie ślady prowadzą do Fundacji, Martin Nigro
wraca do ośrodka. I tu czeka go zdziwienie. I zarazem zaczyna się
najdziwniejsza część książki, fabułą przypominająca „Zygzaka” José Somozy, acz
napisana niestety gorzej. Pablo de Santis zanurza się w fantastykę naukową i
kompletny chaos. Wydarzenia są coraz bardziej nieprawdopodobne, powieść zaczyna
nużyć.
„Teatr pamięci” jest krótki. Bardziej przypomina rozbudowane
opowiadanie niż powieść. Chwilami autor wzbija się na szczyty erudycji, czaruje
czytelnika wiadomościami i ciekawostkami, jego proza, choć oszczędna w słowach
nosi znamiona literackiej lekkości. A jednak zdarzają się fragmenty
przyciężkie, przeładowane, które skutecznie studzą zapał do dalszego czytania.
Moja ocena: 3.5
* * *
De Santis Pablo; Teatr pamięci;
Noce w szpitalu są najlepszymi sojuszniczkami choroby; dlatego kiedy tylko pojawia się u pacjenta minimalna poprawa, ubiera się go i wysyła do domu, pod pretekstem niedoboru łóżek, fatalnego stanu publicznej służby zdrowia, wielkiej kolejki oczekujących w karetkach pogotowia na wolne miejsce. Prawda jest inna: szpital zabija.
Noce w szpitalu są najlepszymi sojuszniczkami choroby; dlatego kiedy tylko pojawia się u pacjenta minimalna poprawa, ubiera się go i wysyła do domu, pod pretekstem niedoboru łóżek, fatalnego stanu publicznej służby zdrowia, wielkiej kolejki oczekujących w karetkach pogotowia na wolne miejsce. Prawda jest inna: szpital zabija.
De Santis Pablo; Teatr pamięci;
Rodzimy się dla drobiazgów, drobiazgi to szpilki, którymi przyczepiamy wspomnienia do naszej pamięci. W pamięci zawsze wieje wiatr i to, co nie jest dobrze przyszpilone, odlatuje i nie wraca.
Rodzimy się dla drobiazgów, drobiazgi to szpilki, którymi przyczepiamy wspomnienia do naszej pamięci. W pamięci zawsze wieje wiatr i to, co nie jest dobrze przyszpilone, odlatuje i nie wraca.
De Santis Pablo; Teatr pamięci;
Pierwszy raz przyszło mi do głowy, że samotność z wyboru to grzech doskonały: jedyny, który jednocześnie jest karą za samego siebie.
Pierwszy raz przyszło mi do głowy, że samotność z wyboru to grzech doskonały: jedyny, który jednocześnie jest karą za samego siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz