W. Somerset Maugham, Teatr, Czytelnik, Warszawa 356 s.
Lektura „Teatru” utwierdza nas w przekonaniu, że aktorzy to
odrębny gatunek ludzi. Bohaterowie - Julia i Michał - sceniczne kariery robili
konsekwentnie. On miał więcej urody, ona więcej talentu. Często występowali
razem. Ślub wzięli dla ułatwienia sobie startu. Życie rodzinne poświęcali dla
sztuki. I choć szybko gorące uczucie wygasło, nadal łączyła ich wspólna
profesja.
Wrzesień (2013) rozpoczęłam „Teatrem” W. Somerseta Maughama,
pożyczonym mi przez Jagodę, w wydaniu Czytelnika, serii wydawniczej: Nike.
Szalenie lubię ten format, o czym już wspominałam. Nie wiem czy sama z siebie
sięgnęłabym po Maughama wydanego w czasach obecnych, bo chociaż nie oceniam
książki po okładce, to stanowczo przedkładam poręczne tomiki Nike, czy książki
wydawane przez PIW w serii „Powieści XX wieku”.
Ale dość o moich preferencjach. Akcja „Teatru” rozgrywa się
w latach trzydziestych, a Maugham skupia się na aktorskim małżeństwie, w którym
miłość już dawno zastąpiła przyjaźń. Julia wspomina początki wspólnej kariery,
kiedy ona błyszczała talentem, a Michał – głównie urodą, bo jako aktor był mało
przekonujący. Postanowili się pobrać i założyć wspólny teatr. Osiągnęli sukces
bowiem Michał przezornie zrezygnował z aktorstwa, zajął się reżyserią i
promowaniem żony. Wraz z upływem lat, w Julii jest coraz więcej aktorki i coraz
mniej rzeczywistej kobiety. Cały czas gra i na scenie, i poza nią. Uwierzywszy
w swoją moc wzbudzania emocji w widzach, Julia wciąż romansuje (dyskretnie) i
wciąż przeżywa ów dreszczyk podniecenia związany z nieustannymi zachwytami jej
osobą.
Maugham nie stroni od ironii, przedstawia swych bohaterów wraz
z ich zaletami i wadami. Samouwielbienie, próżność, zakłamanie, egoizm to cechy
przeważające w rysach tak i Julii Lambert, jak i Michała Gosselyna. Tak do
końca nie wiadomo, czy są to wady nabyte, czy też właśnie owe przywary uczyniły
z Lambert tak dobrą aktorkę, a z Gosselyna – biznesmena i reżysera. Maugham
opisuje gry i gierki, do jakich uciekają się młode aktorki i ich protektorzy,
aby zabłysnąć, zagrać coś więcej niż „ogon”. Mamy romansiki Julii, która mimo
wszystko dba o swoją reputację doskonałej aktorki i doskonałej matki i żony. To
są jej kolejne role. I kiedy wreszcie zakochuje się wydawałoby się naprawdę, w
o wiele młodszym mężczyźnie, stwarza kolejną kreację, tym razem jednak niebezpiecznie
balansując na krawędzi ryzyka.
Pysznie opisał Maugham światek teatralny, który nieźle znał,
bowiem był autorem kilkunastu sztuk mających swe premiery w pierwszym
ćwierćwieczu XX wieku. Zazdrość, powierzchowność, niepewność stale targają
bohaterami, którzy pomimo odnoszenia sukcesów, pragną od nowa ugruntowywać swą
pozycję. Dobra książka obyczajowa, świetnie zarysowani bohaterowie i (moje
ulubione) lata trzydzieste. Czegóż więcej chcieć?
Moja ocena: 5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz