Lisa Gardner, Dziecięce koszmary, Sonia Draga, Katowice
2013, 405 s.
W pewien upalny sierpniowy dzień w robotniczej dzielnicy
Bostonu dochodzi do brutalnej zbrodni. Ginie czworo członków rodziny, a jedyny
podejrzany, ojciec i mąż, trafia w stanie śpiączki na oddział intensywnej
terapii. Wszystko wskazuje na to, że próbował popełnić samobójstwo. Czy aby na
pewno? Wezwana na miejsce zbrodni sierżant D. D. Warren wie jedno: ta sprawa to
coś więcej, niż wskazują pierwsze znalezione dowody.
Jest to bardzo dobra powieść psychologiczno-obyczajowa i
średni thriller. Lisa Gardner jest niewątpliwie najlepszą amerykańską
twórczynią thrillerów. Jest mroczniejsza niż Harlan Coben, a jej bohaterki są
wyraziste, pełne wewnętrznych rozterek i problemów. Tak dzieje się i w
„Dziecięcych koszmarach”. Dręczona wspomnieniami z przeszłości Danielle Burton
czy Victoria Oliver, która dla syna-psychopaty poświęciła wszystko – to dwie
narratorki pozornie niezwiązanych ze sobą historii. Tym razem Gardner sięga
jeszcze głębiej w zrozumienie istoty zła, opisując pracę Burton na dziecięcym
oddziale psychiatrycznym zabiera czytelnika w mroczny świat dziecięcego
nieprzystosowania i choroby psychicznej. Nie ma mowy o szczęśliwym
dzieciństwie, kiedy w kilkuletnim ciele tkwi stara dusza udręczona chorobą, osamotnienie
i niezrozumienie. Zajmująca się nimi Burton skrywa własne tajemnice, tak
bolesne, że przez lata nie potrafiła wyznać ich nawet swemu terapeucie. Z kolei
Victoria Oliver dzień w dzień żyje w poczuciu zagrożenia, chowa przed synem
noże i inne ostre przedmioty i badawczo obserwuje go dwadzieścia cztery godziny
na dobę czekając na nieunikniony atak agresji. Gardner ukazuje kobiety będące
niemal na granicy wyczerpania psychicznego i gdyby nie zbrodnia, „Dziecięce
koszmary” stanowiłyby świetną analizę zwichrowanej psychiki.
Właśnie, zbrodnia. Ojciec podejrzany o wymordowanie rodziny
to tylko początek. Wkrótce dochodzi do kolejnej masakry i sierżant D.D. Warren
będzie zmuszona nie tylko do pośpiechu, ale i do konfrontacji z bardzo
przebiegłym złoczyńcą. Niestety nietrudno domyślić się, kto stoi za zbrodniami.
I chociaż zbrodniarz jest sprytny i zły do szpiku kości, nie zmienia to faktu,
że zbyt łatwo i zbyt wcześnie jego osoba pojawia się na horyzoncie.
„Dziecięce koszmary” to książka niesamowita. Gardner jak
nikt inny potrafi ukazać niuanse braku równowagi psychicznej, odrażające
zachowanie istot, które powinny spędzać czas na zabawie z rówieśnikami, a nie –
na zamkniętym oddziale bostońskiego szpitala czy próbach zabicia własnej matki.
Intuicja pisarki i jej sposób pisania sprawiają, że chociaż jest to literatura
lżejsza, chwilami dorównuje (i nawet ją przewyższa) obyczajowej prozie Jodi Picoult.
Część obyczajowa – majstersztyk, część kryminalna – taka sobie.
Moja ocena: 4.5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz