Agatha Christie, Pierwsze drugie... zapnij mi obuwie,
Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2012, 232 s.
Agata Christie posłużyła się dziecięcą rymowanką, by
skonstruować wyrafinowaną intrygę. Wpływowi brytyjscy politycy i bankierzy oraz
Herkules Poirot spotykają się w poczekalni u dentysty. Nieoczekiwany splot
wypadków - śmierć pacjenta, samobójstwo lekarza, zamachy na bankiera - wszystko
to wymaga interwencji słynnego detektywa. Władza, która deprawuje, kontra
ideały i honor, a sprawa zaczyna się od buta z klamerką... Przypadek? Ktoś
podsuwa fałszywe karty, ale Herkules jest jak zwykle w formie. Po pierwsze -
metodyczny, po drugie - logiczny!
Na sam koniec tej mojej zeszłorocznej „majówki z Agathą Christie”
zostawiłam sobie „morderstwo według dziecięcej rymowanki”. Sama nie wiem czy to
zagmatwanie fabuły, czy „przejedzenie się” jednym autorem, ale „Pierwsze
drugie... zapnij mi obuwie” podobało mi się najmniej.
U Christie najbardziej lubię morderstwa w zamkniętym kręgu.
Tutaj zbyt wiele było elementów zewnętrznych, zbyt wiele o osobach dzierżących
władzę, szpiegostwo (nie cierpię książek o szpiegach, ze szpiegami i
szpiegostwem) i jakoś mi ta opowieść nie podeszła. Dziwne samobójstwo dentysty,
a potem równie nieprawdopodobna gmatwanina, która niby miała wszystko wyjaśnić,
a wyglądało to tak, jakby morderca bardzo dużo pozostawił przypadkowi. Jak to u
Christie – cała treść była do przełknięcia, ale w chwili gdy zaczęłam
zastanawiać się nad prawdopodobieństwem, treść owa wydała mi się mało
przekonująca. Powtarzam: może to wina narzuconego sobie rytmu czytania powieści
Angielki: przez pięć dni pięć powieści. Może trzeba było kryminał odłożyć.
Zakończenie było oczywiście mistrzowskie, choć dla mnie niepojęte.
Ale może innym się podobało.
Moja ocena: 4
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz