Historia życia prywatnego, pod red. Philippe’a Ariésa,
Georges’a Duby’ego, t. 4. Od rewolucji francuskiej do I wojny światowej, pod
red. Michelle Perrot, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław-Warszawa-Kraków
2006, 759 s.
Rewolucja francuska wyznaczyła nowy porządek zarówno w
sferze prywatnej jak i publicznej. Ukazując rodzinę, jej zwyczaje, sposoby
zamieszkiwania, konflikty, dramaty oraz związki intymne, autorzy starają się
odpowiedzieć na pytanie, jaki wpływ miała ona na kształtowanie się nowych
stosunków społecznych.
Niewątpliwie jest to tom najciekawszy. Mnogość
pozostawionych źródeł pozwolił autorom na potraktowanie tematu bez uciekania
się do nadmiernego filozofowania czy socjologii. Mamy przedstawione bowiem
przede wszystkim fakty. Michelle Perrot, pod której redakcją został opracowany
ten tom, zdecydowała się na ukazanie życia prywatnego w XIX wieku (z przyległościami)
jako sceny życia, wraz z ludźmi ówcześnie żyjącymi jako aktorami, odpowiednią
scenografią i kulisami, za którymi skrywano co bardziej pikantne tajemnice.
Wiek XIX w ujęciu historyków jest nieco dłuższy niż to
wynika z kalendarza. Cezurą początkową jest rewolucja francuska, końcową – I
wojna światowa. W „Historii życia prywatnego” rewolucja francuska została
ukazana marginalnie. Autorki tej części (Michelle Perrot, Lynn Hunt i Caterine
Hall) skupiły się na osiągnięciach uzyskanych przez kobiety po roku 1789 i
cofniętych wraz nadejściem panowania Napoleona i wejścia w życie jego
osławionego Kodeksu. Czego nie zabrał kobietom Bonaparte, stopniowo odbierali
jego następcy. W pełni Francuzki odzyskały swe przywileje i prawa dopiero w latach
siedemdziesiątych XX wieku!
Wiek XIX nie sprzyjał bowiem egzekwowaniu żadnych praw, sprzyjał
za to utrwalaniu podziału ról mężczyzny i kobiety, ta ostatnia miała być istotą
odpowiedzialną za szczęście rodziny i domowego ogniska. Poza tym miała ładnie
wyglądać i milczeć. Dopiero pod koniec epoki wiktoriańskiej kobiety postanowiły
ponownie wziąć sprawy w swoje ręce.
Mężczyźni z burżuazji ufali swym interesom i przekonaniom
religijnym. Typowymi przedstawicielami bogobojnej angielskiej i burżuazyjnej
rodziny byli na przykład Cadbury’owie. Zaczynali od prowadzenia sklepu z
herbatą i kawą w Birmingham, obecnie nazwa Cadbury kojarzy się głównie z
wyrobami czekoladowymi, znana jest właściwie na całym świecie.
Życie rodzinne okryte było zasłoną intymności. Ale już
wówczas rodziły się podstawy kontroli poczęć, chociaż do tej pory nie do końca
wiadomo jakie były wszystkie metody antykoncepcji. Wychodzono z założenia, że
dziecko i macierzyństwo powinny być chciane. Dziecko odgrywało coraz ważniejszą
rolę, już nie zajmowały się nimi głównie mamki i niańki, miało częste kontakty
z rodzicami. Kary cielesne stosowano rzadko, spotykały się bowiem z rosnącym
potępieniem. Tak było w domach bogatej burżuazji i arystokracji. Chłopi czy
drobnomieszczanie nadal uważali „garbowanie skóry” za odpowiedni środek
wychowawczy.
Czwarty tom „Życia prywatnego” to kompendium wiedzy na temat
rytuałów świeckich i religijnych. Czuć wyraźnie kobiecą rękę w pisanym tekście.
Dowiadujemy się o rozkładzie dnia typowej pani domu, o tym, jak wyglądały
święta Bożego Narodzenia (od tradycji choinki, poprzez wieczerzą wigilijną, aż
po spędzanie czasu z najbliższymi), o tym jak przebiegały konkury, z czego
składała się wyprawa ślubna, jak wyglądały pierwsze miesiące życia młodej pary,
jak przebiegała wilegiatura i wakacje. Michelle Perrot i Anne Martin-Fugier
poświęciły miejsce również osobom znajdującym się na ówczesnym marginesie
życia: samotnym kobietom i mężczyznom. Odnośnie tych drugich pojawiają się
pojęcia celibatariuszy, cyganerii żyjącej na skraju świata dekadencji i
dandysów, którzy zupełnie nie identyfikowali się z życiem mieszczańskim.
Opisany jest również dom, nie w sensie ogniska domowego,
lecz skupiska kamieni dającego schronienie rodzinom. Mamy przedstawione bogate
i wyrafinowane mieszkania arystokracji i slumsy biedoty, bowiem autorom (tu
wreszcie pojawiają się mężczyźni: Roger Henri Guerrand i Alain Corbain)
zależało na ukazaniu całego wachlarza różnic, postępu i trwania w kloace.
Fascynują opisy architektonicznych dokonań, do tej pory spacerując po ulicach
Londynu czy Paryża możemy podziwiać monumentalne kamienice powstałe w XIX
wieku. Czasami nie wyglądają już tak imponująco, pozbawione nadbudówek,
podzielone bądź z ultranowoczesnymi uzupełnieniami. Pod koniec XIX wieku pojawiają
się pierwsze oznaki budownictwa wielorodzinnego – falanstery, „machiny do
mieszkania”. Rozwija się filantropia, organizuje się konkursy na „domy dla ludu”.
Powstały wówczas budynek przy rue de Prague w Paryżu nazywano „Wersalem dla
ludu” i trzeba przyznać, że imponuje do dziś.
Ostatnie rozdziały poświęcone są kwestiom najbardziej
intymnym: praktykom seksualnym we dwoje i w samotności. Corbain nie tylko
uchyla drzwi do dziewiętnastowiecznej sypialni, on je otwiera na oścież i
chwilami tekst niemal zahacza o podglądactwo. Historyczne, ale podglądactwo! I
chociaż w zamiarze miał być to esej naukowy, ze stron aż tryska erotyka i lubieżność.
Epoka gorsetów i konwenansów jawi się czytelnikom z zupełnie
innej strony. I nie tylko o erotykę chodzi, całość bowiem czyta się lepiej niż
niejedną powieść historyczną z epoki królowej Wiktorii.
Moja ocena: 5.5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz