Ami Sakurai, Koniec niewinności, Vesper, Poznań 2006, 126 s.
Wejdź do świata nihilizmu i samozagłady. Wejdź do świata
gwałtu, kazirodztwa i bólu. Wejdź do świata przemocy, narkotyków i prostytucji.
Wejdź do świata niewinnych. Ami nie wierzy w nic, nie ma na nic nadziei i
prostytuuje się, bo nie ma nic innego do roboty.
Wiele w życiu książek przeczytałam, tych lepszych i
gorszych, radosnych i smutnych, pełnych okrucieństwa lub słodkich do bólu. Acz
nie pamiętam, bym czytała coś tak smutnego, strasznego, spaczonego i plugawego
jak „Koniec niewinności”.
Sakurai skupia się na emocjach buzujących w młodej Japonce i
sprawia, że po raz kolejny dochodzi do mnie, że kultura i obyczajowość
mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni jest mi zupełnie obca. Niepojęta.
Enjo kōsai to japoński odpowiednik polskich galerianek. Tak
mniej więcej. Prostytucja, nihilizm, kazirodztwo – krótka opowieść aż pęka od
najczarniejszych, najbardziej ohydnych relacji z życia narratorki. Nienawiść do
gatunku ludzkiego podniesiona jest nie tylko do rangi sztuki, ale też staje się
jedyną formą przeżycia w okrutnym świecie dorosłych.
„Koniec niewinności” chociaż napisany został przez
nastolatkę jest książką dla dorosłych. Tylko i wyłącznie. Powinna stać wysoko
pod sufitem, z dala od młodych ludzi, którzy wciąż jeszcze są niewinni.
Przeczytanie powieści Sakurai jest równoznaczne z utratą tytułowej niewinności,
zmianą spojrzenia na świat. Treść już na zawsze pozostanie w jakimś zakamarku
naszej duszy niczym cierń i będzie przypominała, że wszelkie nowinki
techniczne, muzyka, gry, programy telewizyjne to tylko pozór, który sprawia, że
życie jest może bardziej urozmaicone, ale i bardziej puste emocjonalnie, coraz
bardziej samotne.
Co najdziwniejsze, rację miał Ryu Murakami, pisząc o Ami
(bohaterce), że jest istotą kruchą, amoralną, ale przeczystą. Bo nie sposób jej
osądzać, nie sposób jej znielubić. Jest ofiarą świata dorosłych, produktem XXI
wieku.
Moja ocena: 4.5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz