James Graham Ballard, Wieżowiec, Książnica, Katowice 2006,
252 s.
Komfortowy czterdziestopiętrowy wieżowiec na przedmieściach
Londynu zbudowano by zaspokoić wszystkie potrzeby i zachcianki bogatych,
wykształconych mieszkańców. Nie brakowało w nim szkół, banków, basenów i
supermarketów. Ledwie jednak budynek został zasiedlony nieustanne drobne awarie
i niewygody zaczęły budzić nerwowość i agresję jego lokatorów. Bardzo szybko
jednolita grupa dobrze zarabiających ludzi rozpadła się na wrogie obozy. Dawne podziały
społeczne oparte na władzy, pieniądzach i interesie osobistym odtworzyły się
tutaj ze zwielokrotnioną siłą. Przerażeni postępującą anarchią i jednocześnie
jakby zahipnotyzowani narastającą nienawiścią sąsiedzi dali się wciągnąć w
morderczą konfrontację. A to był dopiero początek chaosu!
„Wieżowiec” powstał w połowie lat siedemdziesiątych i
chociażby dlatego jest antyutopią istotną. Bo wydaje mi się, że jest to
antyutopia raczej niż powieść katastroficzna czy obyczajowa. Nadmierny
konsumpcjonizm dopiero raczkował, wizja świata przedstawiona przez J.G.
Ballarda wydaje się zatem odpowiedzią na niepokojące zjawiska dokonujące się na
Zachodzie. Myśmy musieli poczekać, dopóki nie upadła gospodarka centralnie
planowana.
Stosunek do powieści mam ambiwalentny. Bo przyznaję, że
fabuła skonstruowana jest brawurowo, logicznie i z rozmachem. Ogrom wieżowca, jego
funkcjonalność i samowystarczalność przypominają wizje szalonych architektów. W
pierwszym odruchu pomyślałam, że sama bym chciała zamieszkać w budynku-mieście.
Potem jednak przyszła refleksja: za duży tłum, za dużo namiętności i
konfliktów. I wbrew pozorom, że na mieszkania w wieżowcu stać było tylko dobrze
sytuowanych ludzi, również – zbyt wielka kastowość. Im ktoś był bogatszy, tym wyżej
mieszkał. Na samym szczycie, dosłownie na dachu świata – rezydował projektant
architekturalnego monstrum i jednocześnie obiekt pożądania towarzyskiego (Anthony
Royal).
Niezadowolenie narastało z początku niepostrzeżenie. Tu niesprzątnięta
psia kupa, tam oskarżenie o molestowanie, czy konieczność stania w kolejce. W
sumie kto by pamiętał od czego się zaczęło, skoro każdy mieszkaniec mógł
odbierać to według własnego punktu widzenia? Czynnik ludzki jest jednym z tych
czynników, które zawodzą najczęściej. W przypadku wieżowca nie było inaczej.
Instynkt stadny pchał ludzi do niszczenia i plądrowania. Klaustrofobiczna
atmosfera ujawniała w mieszkańcach wszystko co najgorsze. Ulubione zwierzęta stały
się zwierzyną łowną dla przeciwników psów i kotów. I tu dochodzimy do mojego
ambiwalentnego stosunku do książki, która zaczyna się tak: „Później, kiedy
siedział na balkonie i ogryzał psią kość, doktor Robert Laing wrócił myślą
do niezwykłych wydarzeń, do których doszło, w tym ogromnym wieżowcu
mieszkalnym w okresie ostatnich trzech miesięcy.”
Ballard z chirurgiczną precyzją opisuje, jak nisko może
upaść człowiek i jak zadziwiająco zadowolony z siebie może przy tym być. Główny
bohater, wspomniany Laing, dziczeje wraz z mieszkańcami, przestaje zwracać
uwagę na jakiekolwiek normy społeczne: słabszych się likwiduje bez względu na
to jakiej są płci czy w jakim są wieku. Dzieci cierpią na równi z dorosłymi,
kobiety stają się równie krwiożercze jak mężczyźni. Wszystko zmienia się w
jedną wielką (wysoką) cuchnącą kloakę. Nie działają windy, nie działa
wentylacja, nie działa elektryczność.
Wizja jest doprawdy ponura i odrażająca. Patrząc wstecz i
pamiętając, jak zjechałam książkę Ryū
Murakamiego „Dzieci ze schowka” za okrucieństwo wobec zwierząt, doszłam do
wniosku, że jednak człowiek to nie krowa i opinię może zmienić. Bo Ballard nie
jest inny i miłośnicy czworonogów mogą być naprawdę wstrząśnięci. A jednak
wydawało mi się to całe okrucieństwo elementem istotnym, dobroć nie tyle byłaby
nie na miejscu, co trąciłaby fałszem. Czytałam bez oburzenia, pocieszając się,
że to tylko fikcja literacka.
„Wieżowiec” to
powieść krótka, ale mocna niczym dwudziestoletnia whisky. Jest to także
przestroga, że jeśli coś ma zawieść, to prawdopodobnie będzie to człowiek –
istota egoistyczna, pazerna i o wiele bardziej okrutna od najokrutniejszych
zwierząt.
Moja ocena: 5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz