czwartek, 6 marca 2014

Arthur Conan Doyle „Sprawy Sherlocka Holmesa”

Arthur Conan Doyle, Sprawy Sherlocka Holmesa, Algo, Toruń 2012, 340 s.

„Sprawy Sherlocka Holmesa” to ostatni, dziewiąty tom poświęcony detektywom z Baker Street - zbiór dwunastu opowiadań, w których Sherlock Holmes i doktor John H. Watson rozwiązują skomplikowane i pasjonujące zagadki kryminalne. M.in. szukają zaginionego diamentu Korony, „wampira z Sussex”, wyjaśniają okoliczności tajemniczych zgonów nad brzegiem oceanu i straszliwego ataku lwa w cyrku..

Mam sentyment do Conan Doyle’a i jego Sherlocka Holmesa. Tomik rzucił mi się w oczy w bibliotece. Wzięłam go, coby odświeżyć znajomość z lat młodości. I co się namęczyłam, to moje. Tłumaczenie jak leci każdego „well” niezależnie od kontekstu jako „dobra!” nie wydaje się wróżyć nowej tłumaczce wielkiej kariery. A może jednak... miernoty są najtrudniejsze do wyplenienia. Nie wyobrażam sobie, jak ktoś w miarę inteligentny i oczytany mógłby włożyć w usta wiktoriańskiego dżentelmena tak pospolite słowo! W ogóle przekład jest tak toporny i dosłowny, pozbawiony lekkości literackiej, że całkowicie przesłonił postać Holmesa i jego przyjaciela Watsona. Nic nie poradzę, ale tych opowiadań nie sposób czytać. Przynajmniej ja nie mogę. Tym bardziej że kilka z nich czytałam w naprawdę dobrych przekładach, które nie stawały mi kością w gardle.
Bardzo lubię Sherlocka Holmesa, ale temu wydaniu mówię stanowcze nie! Nie mogłam się skupić na lekturze, bo czkawką mi się odbijały rozmowy prowadzone w tak nowoczesnym, niedbałym języku, że urągało to wszelkim normom.
Moja ocena: 2 (przypominam: oceniam tylko wydanie w przekładzie Ewy Łozińskiej-Miałkiewicz)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz